piątek, 21 października 2011

Bloodbath + nowinki

soundtrack:


Średnio umiem pojąć swym wątłym umysłem, że wokalista, pan Mikael z Opeth nagrał wcześniej coś takiego:



Ale to świadczy jak bardzo lubię kolesi o dwojakiej, muzycznej ofc, naturze ;) Tak jak kiedyś ktoś napisał w komentarzach na jojtubie o Devinie... że nie moze uwierzyć, iż jest to ten sam koleś co nagrał "Shitstorm" , gdy leci "Fly" albo "Kawaii" obok :D:D:D
Swoją drogą niesamowita płyta Opetha - "Damnation". Od tego w nich się zakochałam :) niesłychanie hipnotyzująca, kojąca, wciągająca w błogi stan nieświadomości muzyka.... Mrrrr.


Z nowinek... Cóż, walka na UO nadal trwa.

Konkurs wdupiony. Jakoś się nie przejęłam, choć chyba powinnam.

Tęskno mi do Męskiego.

Sprawy finansowe mają na dniach ociekać miodem.

Moja praca będzie o egzystencjalistach - głównie Sartre. Mindfuck "Jestem tym, czym nie jestem, oraz nie jestem tym, czym jestem" oszołomił i trwa do dziś. Narazie zajęcia, o dziwo, się rozwijają ku lepszości. Poziom taki, że chyba rozjebałam sobie mózg i skręciłam go, ale... Męski powiedział mi coś wczoraj bardzo ważnego... że to, czym żyję, na codzień jest bardzo ciężką dziedziną... i w tamtym momencie uświadomiłam sobie, że niekoniecznie muszę być ritard ;)

Cezar mi sie ostatnio przypomniał, sam mózg go zaprojektował podczas REM. cudeńko.

Pisanie ponownie zawieszone. UO za bardzo wisi nad szyją naukową. Ale mam świetne pomysły na odrębne, acz poruszająca się w tej samej tematyce opowiadanie...

Spotkał mnie badtrip. Nie polecam. Trzeba ponowić próbę zwiedzenia tego świata w innym stanie emocjonalnym, ale narazie Fatr siedzi na chorobowym, więc wydepilowane dupsko.

Kiedy kurwa zacznę czytać?

Pozdrawiam lodówkę. Kiełbaso, nie ruszaj szynki.